piątek, 17 listopada 2017

Wycieczka do zamku

Nie wiem jak to u was, ale u mnie każdej jesieni,  budzi się ta moja stara uśpiona dusza, nastrajając mnie i moją rzeczywistość, do skali wiktoriańskich epok, zamkowych opowieści, barokowych wnętrz, średniowiecznej fantazji i historii niedokończonych...zakłada mi na oczy okulary dawnych czasów, przez pryzmat których filmy, zabytki, czy zwykła droga do domu, wyglądają zupełnie inaczej. Rozżewnia mnie do tego stopnia, że nawet reklamy pieluch dziecięcych są w stanie wywołać strumyki łez, a dzieci patrzą na mnie kątem...z tego powodu też zdarza mi się częściej niz zwykle robic testy ciążowe, choć wiem że to tylko jesień...
Wracając do zamków, na ile to możliwe, jesienią zwiedzamy ile się da, a dokładnie mówiąc, to od tej jesieni dopiero zaczęliśmy...i wystarczyło to doświadczenie, żeby następnym razem wybrać się już bez tych trzech pamperków...



No tak. Zdjęć z wnętrz mamy mało, a szkoda bo piękne, ale trzy kurtki w ręce, plus co chwilę spadające czapeczki, w drugiej jedna z latorośli, na zmianę z drugą i aparat z wagą odczuwalną 5 kg, nieustannie szarpiące latorośle za rękawy, naprzemiennie, raz z prawej, raz z lewej i żeby tylko... i w kółko jak mantra: "mamo daj lonćke, mamooo chce lonćke",  aż by się chciało mieć ich więcej- rąk...ale przełykam irytację wynikającą z niewygód i proszę by chwycili się torebki. Już już prawie kadruję, ale przewodnik i grupa uciekają...  a tu takie piękne komody, i szafy, i obrazy i wszystko, i ta lonćka mamy śię trzęsie, bo aparat jakby 5 kg, i pot spływa po plecach, bo własnej kurtki już nie było czym trzymać, a jak pot, to i "woda" z zatok na nos się ciśnie,....zaskakujące jak wzrasta w takich chwilach wartość zwykłej chusteczki do nosa, staje się na wagę złota, niczym "posterisan ocalenie"...rzucam desperackie spojrzenie w stronę męża, ale gdy tylko go widzę wszelka nadzieja na pomoc odchodzi w dal, tak jak księzniczki i królowie, rycerze i cały dwór tego zamku...bo ktoś musi jeszcze trzecią latorośl ogarnąć, i widzę skrywaną pod kamienną twarzą irytację na przemian z desperacją, gdy jedną ręką stara się jak najbezpieczniej unieruchomić trzymanego Jegomościa, ktory sam sie nie potrafi jeszcze trzymać, wręcz przeciwnie, wrażenie moje, jakoby miał się wylać  ze swoim 10 kilowym życiowym dorobkiem, przez ręce które go trzymają. W blasku zabytkowych lamp połyskuje zroszone czoło, męża mojego (gdyby nie okoliczności, to całkiem romantyczny widok by był) bo na Jegomosciu nie koniec,  druga ręka próbuje nie zgubić całej reszty zawartości garderoby naszej rodziny, wydobytej z wózka, który zostawiliśmy na dziedzińcu, ze względu na domniemaną "DUŻĄ" ilość schodów, do tego torba najmłodszego z ekwipunkiem na wypadek "dwójki", a tyle pięknych chust do noszenia w domu zostało.... Ale wnętrza były na prawdę piękne. Kiedy zapakowaliśmy się ponownie do wózka, wyprawa zrobiła się przyjemniejsza. Taras widokowy, mury zamku, zdobienia, i do tego jesień, to wszystko razem wprawia w niezwykle romantyczny klimat. Duże wrażenie robi też park, lasy, pawie, zagroda dla Żubrów, dzików, jeleni, sarn, i koni. Jest też niedzwiedziarnia, do której nie udało nam się dotrzeć, oraz piękny pałac. Najlepiej, jesli sami to zobaczycie.
Polecam wszystkim : Zamek w Gołuchowie











Taka szafka przydałaby mi się na lekarstwa...zwłaszcza w porze jesienno-zimowej.
Ma ktoś na zbyciu? :D


















Ściskam was ciepło ;)

3 komentarze :

  1. Wasze zmagania przed wejściem do zamku Opisałaś tak obrazowo, że sama odczułam zmęczenie, które przypomniało mi własne doświadczenie. Mimo, że u nas o jedno dziecię mniej, ale scenariusz dalszy ten sam... :)
    Bardzo ładne zdjęcia zrobiłaś. To jest całkowicie mój klimat (mimo, że na moich profilach tego nie widać), głęboko w sercu schowany. I jak odwiedzam takie miejsca, przechadzam się po podobnych komnatach, odczuwam tęsknotę, taką że aż ściska serce, trochę też wzruszenia...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Hehe, te dziecięce ekwipunki... poza tym zamki, pałace,to na prawde fajna sprawa. Ściskam;)

      Usuń