niedziela, 30 listopada 2014

1,2,3...24! Advent time!

Dziś pierwsza niedziela adwentu. Dla niektórych to tylko cztery tygodnie przed świętami, dla innych (w tym też dla mnie) pałających dziecięcą miłością do Bożego Narodzenia to pretekst do przedwczesnego wywlekania ozdób świątecznych, dekorowania domu, ale nie oszukujmy się, święta to jeszcze nie są...dlatego ograniczę się na razie do adwentowych gadżetów jak kalendarz, stroik czy też lampion. Dziś mowa o kalendarzu. Przekopywałam internet, wszędzie to samo z małymi wyjątkami, ale ogólnie rzecz biorąc woreczki, roleczki, domeczki, klamereczki...no i pach, wymyśliłam sobie coś cudownego, pięknego, jak z marzeń, ale czasu zabrakło, bo za późno mnie olśniło. Noszę więc ten pomysł w głowie, będzie na kolejne święta...no chyba że porwę się jeszcze żeby w ostatnim tygodniu adwentu zrobić taki, jak mąż wróci, bo to większa akcja jest. 
No nic, zrobiłam na szybko z tego co było. Miałam tylko dylemat: roleczki, czy woreczki?:D Tego i tego miałam...dużo, żeby nie powiedzieć dosadniej. Nie zdecydowałam się. Są roleczki i woreczki hihi:P





A co w środku? Oczywiście rolka po papierze, to już wiecie, ale żeby nie było nudno, każda ma przyczepiony obrazek, z  Mikołajem, dziećmi, zimą itp wszystkie w klimacie vintage. Każdy obrazek jest inny, żeby w moim dziecku ( na razie tym starszym) ciekawość wzbudzić. Obrazki to nie wszystko, jest i czekoladka, również każda inna, bo wyjęte z tradycyjnego kalendarza adwentowego dla dzieci, ale to jeszcze nie wszystko!


Czas adwentu to jak dla mnie- osoby tradycyjnej i religijnej, głównie czas pracy nad sobą po to, aby móc spokojnie i radośnie przeżywać święta i nie tylko, aby każdego roku stawać się lepszym, żeby zwalczyć w sobie chaos, oraz to co przeszkadza w życiu codziennym mnie i moim bliskim, aby żyło się lepiej, aby miłość mogła być pełniej przeżywana, a przede wszystkim, to moja prywatna droga do Boga. Tak, przed nami święta Narodzenia Pańskiego, nie będę więc owijać w bałwanki i wstążki ( chociaż wstążek podczas świąt raczej u nas nie zabraknie, a nawet może być momentami przerost formy nad treścią), staram się być świadomą chrześcijanką, dlatego oprócz czekoladki w każdym pudełeczku pojawił się pewien los z jedną z moich wad-  czyli taką moją nieproszoną przypadłością, lub nawykiem, które u siebie dostrzegam, a które przeszkadzają mi żyć w zgodzie ze sobą i otoczeniem. Każde pudełeczko ma inną. Taką moją prywatną "walkę" z wadami praktykuję od wielu lat, to fajne doświadczenie, ostatnio często jednak o nich zapominam, więc dla przypomnienia wrzuciłam do kalendarza.


Nie wysilajcie oczu- na karteczce jest wada"rozgniewanie" co dla mnie oznacza- nie wkurzaj się na drobiazgi;)

sobota, 22 listopada 2014

Kącik Rozalii

Uchylam rąbka tajemnicy i przedstawiam kilka kadrów tego, jak urządzam Rozalce kącik. Jak na razie mam sypialnię z dziećmi, ale każdy z nas ma wydzieloną przestrzeń dla siebie i urządzoną po swojemu.Tak mi jest najwygodniej. Mieliśmy taki czas, kiedy puszczałam na wyciszenie muzykę relaksacyjną- odgłosy ptaków itp. Rozalii bardzo spodobały się ptaszki, stąd pomysł by je przemycić w jej kąciku:) Tak zostało do dzisiaj, chociaż już niedługo aranżacja zmieni się na świąteczną, trochę bardziej dziecięcą i przede wszystkim dziewczęcą, bo ta jest lekko surowa jak na dwulatka i mocno prowizoryczna.Po przemalowaniu pokoju chciałam szybko zagospodarować jej przestrzeń nad łóżeczkiem i tak zostało do dziś...no właśnie, łóżeczko. Je jak  i resztę pokażę jak będzie na cacy:)
 Wtedy też napiszę jak robiłam okienko i inne ozdoby.

 

 




sobota, 15 listopada 2014

Ciii, bobas śpiii

Kącik Ignasia w trakcie. Na razie tylko czarne i białe, ale jeszcze będą akcenty kolorystyczne. Nie mam tak do końca skonkretyzowanych typów, ale rozważam Tiffany blue, granat, mietę, brąz..Napis w ramce odręczny, zawsze chciałam umiec pisać różnymi czcionkami, ostatnio w tym się wprawiam.Świetna zabawa na wyciszenie się po całym dniu dziecięcych pisków, wrzasków, pieśni itp. No i porombało mnie do reszty ponieważ uparłam się na pierrotowy kocyk. Nigdzie nie było tkaniny w romby takiej jak chciałam, więc co?Zrobiłam. Polar biały + czarny, zabawy było z tym na dwa dni, bo i czas dla dzieci musi być i posiłki i inne obowiązki, za to doprowadzanie domu do porządku to jakiś tydzień, bo przez te dwa dni nie sprzątałam na bieżąco( teraz widzę dopiero ile każdego dnia robię w tym domu), ale powoli wychodzę na prostą. Jeszcze gdzieniegdzie nitki od fastrygi się przewijają:P W trakcie też jest kącik Rozalii.Ostatnio robię wszystko na raz.Może niedługo pokażę. Wena mi wraca, więc i blogi odżywają. Kreatywność zabawy z dziećmi i połączenia wszystkiego w zgrabną całość też do przodu, to chyba znak że coraz bliżej święta...ale o tym niedługo:)
Na razie zostawiam was z czarno białym klimatem:)