Zachęcam do wypróbowania zimowych żelek domowej roboty jeśli jeszcze ich nie robiliście.
W internecie jest mnóstwo przepisów i sposobów, ja podaje ten najprostszy, po prostu dodajemy mniejszą ilość wody niż na opakowaniu.
Na początku rozpuściłam w 250 ml i to jeszcze nie było to - bo bliższe zwykłej galaretce.
Następnym razem dodałam 200ml i było już ok:)
Ostrzegam, szybko znikają:)
Ależ smakowite! Mmmm! Musze swoim dziewczynkom zrobić!
OdpowiedzUsuńmniam! pycha to cos dla mnie! Jestem żelkowym potworkiem :D pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMój siedemnastoletni syn jest fanem żelków:-) naprawdę, zjada ich tony:-) spróbujemy Twój przepis na żelki "home made"!!! pzdr!!!
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie i od razu jak na nie spojrzałam to skojarzyły mi się z Walentynkami :) - śliczne!
OdpowiedzUsuńCiekawe - mi by było żal ich zjeść bo taki ładny kolor i kształt:)
OdpowiedzUsuńHa,ha moja córcia zjadłaby je nawet wirtualnie :))) Uwielbia żelki!
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo apetycznie i bajkowo!
Pozdrawiam cieplutko :)
Marta
wyglądają bajecznie
OdpowiedzUsuńJa też jestem żelkowym potworkiem:P Wyglądają i smakują. Nie mogę tego posta otwierać przy córce, bo leci do kuchni po serduszka, a juz wszystko zjedzone... ale mam w planach następne galaretkowe desery!Cieszę się że podobają się wam, i tak jak piszecie, to doskonały deser na walentynkowy wieczór:)
OdpowiedzUsuńSuper patent... Dzieciaki oszaleją jak je zrobię:) Pozdrawiam i zapraszam na Candy!
OdpowiedzUsuńWyglądają cudnie i pysznie!
OdpowiedzUsuńPomysłowe! :) I w zasadzie na każdą okazję :)
OdpowiedzUsuńwow! jaki świetny pomysł
OdpowiedzUsuń