Dzisiejszym postem otwieram zimowy cykl baśniowy w Magic Home! Będzie magicznie, jak na Magic przystało, tajemniczo, momentami ciężko, a czasem lekko i zwiewnie, jak w prawdziwej baśni. Niekiedy nawet tematyka postów będzie nawiązywała do znanych nam opowieści. Dlaczego tak? Po pierwsze dzięki dzieciom przypomniałam sobie ulubione historie czytane w dzieciństwie, nie trudno się domyślić, że głównie były to baśnie Andersena, ale nie tylko, te opowiadane przez moją mamę- jej autorstwa noszę w pamięci i sercu do dziś i myślę sobie, że to dzięki nim mam teraz taką bogatą wyobraźnię;) Poza tym gdzieś w środku cały czas drzemała sobie ta mała dziewczynka, która szła z mamą za rękę w zimowy wieczór...to był taki spacer który wpisał się na pierwszą stronę wspomnień z dzieciństwa. Padał śnieg, płatki stawały się coraz większe i gęstsze, aż prawie nie było widać tego co dzieje się dwa metry przed nami. Było ciemno, świeciły się latarnie, a mama opowiedziała mi wówczas najpiękniejszą i najbardziej przytulną bajkę, jaką słyszałam za dziecka..na chwilę zapomniałam że mróz szczypie w buzię, że palce od stóp pieką z zimna..Pamiętam, gdy wtedy dotarłyśmy do domu, przypominałyśmy dwa bałwany... :) Ta dziewczynka budzi się ilekroć patrzę na moje maluszki i kiedy opowiadam im tę bajkę...może kiedyś i wam ją opowiem, choć nie obiecuję, bo to zawsze było takie moje i mojej mamy, no wiecie... Teraz za oknem bajki niestety nie ma, więc jeszcze bardziej chce się ją przemycić w swoich czterech kątach. ...eeh, z resztą co ja wam będę pisać, po prostu jestem wciąż małą dziewczynką, której marzy się że jest księżniczką, ma pałac i życie jak w baśni...czyli to "żyli długo i szczęśliwie" ze swoim księciem, małym paniczem i piękną panienką:)
Dzisiaj zatem wersja zwiewnych koronek. Ozdoby świąteczne już w większości pochowane, chociaż choinka jeszcze stoi i mruga do nas światełkami. No właśnie, tych światełek to trochę dużo mamy, części nawet nie wyjęliśmy na święta, dlatego zamarzyły mi się lampioniki nad łóżkiem. Pomysł kubeczków wzięłam oczywiście z Pinterest, reszta to już moja fantazja. Lampki dałam ledowe, żeby się nie nagrzewały, mają zimne białe światło, a bardzo podoba mi się takie cieplejsze żółte...może kiedyś takie wpadną mi w ręce, to zmienię, a nie jest trudno kubeczki przełożyć na inne lampki, więc no problem. Takie światło też wieczorem daje baśniowy efekt, i w pierwszej chwili gdy je zapaliłam skojarzyły mi się z takim dawno wykopanym gdzieś zdjęciem KLIK. Nie gasimy ich na noc, zasypiamy w takim fantasy klimacie:D
Pozdrawiam was zatem baśniowo:)
Dzieci przywracają wspomnienia z dzieciństwa, to prawda. Mi za malucha ojciec opowiadał bajkę o czerwonym kapturku, który w koszyczku miał... Tranzystory, rezystory i inne tem podobne! ;) Świetnie te lampki wymyśliłaś. :)
OdpowiedzUsuńO jaaa, oryginalnie:P Chyba też bym zapamiętałą taką historię. Przynajmniej wcześnie dowiedziałaś się co to są. Ja żeby przypomnieć sobie właśnie skorzystałam z googlarki :PPP
Usuńno moja droga - pocisk :D piękne są!! lubię to i to bardzo:) ahh jak dobrze mieć tam uzdolnionych znajomych (chociażby wirtualnych:))
OdpowiedzUsuńAle mi się zrobiło miło:D A co do znajomości, to nigdy nie wiadomo czy kiedyś na żywca się kogoś nie spotka:D Pozdrawiam:)
UsuńJakbym czytała o sobie :) Uwielbiam baśnie Andersena, pamiętam je właśnie z dzieciństwa...w drugim trymestrze ciąży biegałam po antykwariatach za starą wersją tych baśni ilustrowaną przez Szancera z Królową śniegu na okładce dla mojej Wiktorii :))
OdpowiedzUsuńHaha! Mam ją- ocalała po moim mężu, bo ja nie miałam takiej ładnej. Co wieczór ją właśnie czytamy, a gdy dzieci już zasną, to ja sobie czytam:D No i pojawi się w kolejnym poście więc wypatruj:) Wiem dobrze co to znaczy biegać za czymś i to w ciąży, jak sobie kobieta coś ubzdura. To wydanie ma niesamowity klimat. I co udało ci się ją zdobyć?
UsuńOczywiście, udało mi się ją zdobyć, szukałam do skutku :) Dorwałam ostatni egzemplarz, jakże byłam z tego zadowolona :)
UsuńOk, będę wypatrywać, żeby nie przegapić dodaje Twój blog do ulubionych :)
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Baśnie Andersena... Kto ich nie pamięta :))) Stworzyłaś piękny, magiczny klimat tą zimową opowieścią... No i te lampki... :)))
OdpowiedzUsuńTaki klimat jest w mojej głowie, i trochę patrzę na świat przez ten pryzmat wyobraźni...nie ma śniegu, a ja czuję jakby był...Pozdrawiam:)
UsuńA ja myślałam , że baśnie Andersena to bajki z mojego dzieciństwa :-) Cudownie, że młode mamy również przekroczyły te fantastyczną granicę baśni. Andersen potrafił stworzyć naprawdę baśniową atmosferę.
OdpowiedzUsuńA lampiony to fenomenalny pomysł. Taki prosty, a jaki oryginalny w finale.
Pozdrawiam ciepło i dziękuję za odwiedziny
Wychowałam się na tych baśniach :). Pamiętam, jak biegałam do biblioteki po kolejne!
OdpowiedzUsuńTwoje lampiony urzekły mnie :). Są cudne!
Pozdrawiam serdecznie :)
Marta
Pięknie i magicznie :) Dobrze jest pozostać wewnątrz dzieckiem z jego wyobraźnią i właściwym sobie patrzeniem na świat. Świetny pomysł z lampionami! Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńBaśniowe Twoje lampiony! Bardzo delikatne - można się rozmarzyć :)
OdpowiedzUsuńNie mogę sie napatrzeć:) Piękne! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie mogę sie napatrzeć:) Piękne! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł
OdpowiedzUsuńpiękne są ;) <3 bardzo lubie koronke ;) <3
OdpowiedzUsuńojjj wspaniałe sa te koronki ;) <3 musze mieć ;) <#
OdpowiedzUsuń