środa, 17 października 2012

Jak uszyłam spódniczkę?

Będąc na łowach tkanin, w oczywiście ulubionym sh, wpadła mi w ręce taka bluzka:



Już od dawna nosiłam się z zamiarem uszycia Rozalce spódniczki, a materiał tej bluzki jakoś przypadł mi do gustu, mimo iż za krateczkami nie przepadam. Zaczęłam od odprucia paseczków, z których powstał "karczek"spódniczki. Rzecz jasna, bluzka posiadała dwa krótkie paseczki, zamiast jednego dłuższego, więc trzeba mi było je zszyć.



Następnie złożyłam na cztery części bluzkę, żeby łatwiej było mi odciąć jej dół.


 Upięłam szpilkami małe zakładki,


 a później przypięłam szpilkami do paseczka, i zszyłam.



Szyłam ręcznie, bo tylko kiedy mysza zaśnie, mama może coś porobić;), więc żeby jej nie budzić, do tak prostej rzeczy, jaką okazało się uszycie tej spódniczki, odpuściłam szarpanie się z maszyną, na rzecz szarpania igłą i nitką, a nitka bardzo lubi się plątać.
Powstało coś o takim wyglądzie:


Skończone dzieło przyłożyłam z ciekawości do siebie...w pasie zabrakło jakichś dwóch cm, dlatego uznałam, że moje dziecko owinie się kiecką na jakieś dwa razy i będzie ok...
Po założeniu okazało się, że na Rozalkę pasuje w pasie idealnie, no może 1 cm zapasu został!No więc, albo ktoś tu jest za gruby, albo ja za chuda:P


 Co ta mama mi założyła...?
 Spróbujmy...



  Już wiem! To jest do zabawy!

wtorek, 16 października 2012

Getry niemowlęce

Faza na getry wciąż trwa, i nie zapowiada się, żeby mi przeszło w najbliższym czasie. Jako że mama getry już ma, przyszła zatem pora na córcie. Nie miałam w posiadaniu żadnego dziecięcego sweterka, którego bez wyrzutów sumienia mogłabym pociąć, dlatego uwaga moja powędrowała na przewijający się mi przy każdej przeprowadzce,  kłębek wełny. Krótka chwila, największe szydełko, i efekt następujący:


Jak widać nie jestem najlepsza w tego typu robótkach, spodziewałam się trochę innego efektu końcowego, dlatego mam nadzieję, że wreszcie trafi się jakiś sfatygowany mały sweterek , bo tych ładnych choćby za parę groszy z sh nie mam sumienia ciąć.



poniedziałek, 15 października 2012

1,2,3... próba mikrofonu. Stary golf

Stary golf na pewno każda z was posiada w swojej szafie, lub pawlaczu...ja niestety wszystkich się pozbyłam, ale to nie żaden problem, wręcz przeciwnie, kolejny pretekst by udać się do ciuchlandu, i za złotówkę nabyć taki, w całkiem dobrym stanie. A dlaczego? Bo tak sobie wymyśliłam, że zrobię z niego coś, a właściwie trzy cosie. Jesień przyszła, a wraz z nią ochota na ciepłe ubrania i dodatki. Mnie zamarzyły się ciemnozielone getry. Zapragnęłam też swetrowej mini, i tak się zrodził pomysł, by odciąć rękawy z jakiegoś starego swetra, a zaraz potem, olśniło mnie, że z reszty można przecież zrobić spódniczkę, bo po co ma się reszta zety marnować... no i jest. Komplecików nie znoszę, ale osobno, czemu nie?





a żeby oszczędności stało się zadość,  powstała też opaska na głowę. Tym oto sposobem nie zostało żadnych ścinków(oprócz metki, i paru niteczek), a ja mam getry, mini i opaskę, i już marzą mi się kolejne kolory...