Prezenty już dawno odpakowane, papiery porozrywane a wstążki wykukują teraz z kosza na śmieci.W przedpokoju góra torebek ze słodyczami, nie ma już miejsca dla nich w kuchni, która zastawiona jest przeróżnymi garnkami i pojemnikami z resztkami ze świątecznego stołu. W eterze niesie się "wesoła" kakofonia dźwięków zahaczająca momentami o klimaty rodem z horroru. Sąsiedzi bez wątpienia wiedzą że do naszych dzieci przyszedł św. Mikołaj.... A tyle było nerwów, czy ze wszystkim zdążymy, tyle przygotowań. Nasze mieszkania na chwilę zmieniły się w istną fabrykę świąteczną. Potrawy, ozdoby, pakowanie...a teraz słodkie lenistwo podyktowane po części przez jakiś wirus. Dzieci hasają grają, kwiczą, miksują dźwięki ze wszystkich swoich zabawek (mimo że tych grających mamy wyjątkowo mało), a ja odliczam tylko czas kiedy wreszcie pójdą spać i zapanuje cisza...nieważne ze przerywana dzikim wrzaskiem ząbkującego panicza, ale cisza...błoga cicha cisza. Ile nam zostało?Mamy 21.00 więc jeszcze 3 godziny!!!Zęby panicza rozbiły nam rytm totalnie.
Takie dwa stołki udało mi się jeszcze pomalować przed świętami. Większy na złamaną biel, mniejszy miał być w szlachetnym głębokim czerwono-bordowym kolorze. Taki świąteczny i klimatyczny...Nie chcę nawet przypominać sobie historii uzyskiwania koloru. Jakimś cudem wyszło coś z rodziny czerwonawych, chociaż mi bardziej przypomina to brzydki odcień czerwonej bejcy, a nie bordo. No ale, hej przygodo, ileż ja razy przy tej okazji wylałam słoik z farbą. Na samym końcu jeszcze raz musiałam, bo ne byłabym sobą. Poszła resztka na kuchenną podłogę, na szczęście śladu nie ma. Wiem za to chyba już wszystko o dozowaniu pigmentów.
Pozdrawiam kochani, miłego wypoczynku:)
Dawno, dawno nie widziałam tak cudownych zdjęć :-) Miłego :-)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, zdjęcia są przepiękne .. chwile ciszy kiedy śpią są tak cudowne, że aż żal je przespać .. czego zawsze potem żałuję :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń