Dziś pierwsza niedziela adwentu. Dla niektórych to tylko cztery tygodnie przed świętami, dla innych (w tym też dla mnie) pałających dziecięcą miłością do Bożego Narodzenia to pretekst do przedwczesnego wywlekania ozdób świątecznych, dekorowania domu, ale nie oszukujmy się, święta to jeszcze nie są...dlatego ograniczę się na razie do adwentowych gadżetów jak kalendarz, stroik czy też lampion. Dziś mowa o kalendarzu. Przekopywałam internet, wszędzie to samo z małymi wyjątkami, ale ogólnie rzecz biorąc woreczki, roleczki, domeczki, klamereczki...no i pach, wymyśliłam sobie coś cudownego, pięknego, jak z marzeń, ale czasu zabrakło, bo za późno mnie olśniło. Noszę więc ten pomysł w głowie, będzie na kolejne święta...no chyba że porwę się jeszcze żeby w ostatnim tygodniu adwentu zrobić taki, jak mąż wróci, bo to większa akcja jest.
No nic, zrobiłam na szybko z tego co było. Miałam tylko dylemat: roleczki, czy woreczki?:D Tego i tego miałam...dużo, żeby nie powiedzieć dosadniej. Nie zdecydowałam się. Są roleczki i woreczki hihi:P
A co w środku? Oczywiście rolka po papierze, to już wiecie, ale żeby nie było nudno, każda ma przyczepiony obrazek, z Mikołajem, dziećmi, zimą itp wszystkie w klimacie vintage. Każdy obrazek jest inny, żeby w moim dziecku ( na razie tym starszym) ciekawość wzbudzić. Obrazki to nie wszystko, jest i czekoladka, również każda inna, bo wyjęte z tradycyjnego kalendarza adwentowego dla dzieci, ale to jeszcze nie wszystko!
Czas adwentu to jak dla mnie- osoby tradycyjnej i religijnej, głównie czas pracy nad sobą po to, aby móc spokojnie i radośnie przeżywać święta i nie tylko, aby każdego roku stawać się lepszym, żeby zwalczyć w sobie chaos, oraz to co przeszkadza w życiu codziennym mnie i moim bliskim, aby żyło się lepiej, aby miłość mogła być pełniej przeżywana, a przede wszystkim, to moja prywatna droga do Boga. Tak, przed nami święta Narodzenia Pańskiego, nie będę więc owijać w bałwanki i wstążki ( chociaż wstążek podczas świąt raczej u nas nie zabraknie, a nawet może być momentami przerost formy nad treścią), staram się być świadomą chrześcijanką, dlatego oprócz czekoladki w każdym pudełeczku pojawił się pewien los z jedną z moich wad- czyli taką moją nieproszoną przypadłością, lub nawykiem, które u siebie dostrzegam, a które przeszkadzają mi żyć w zgodzie ze sobą i otoczeniem. Każde pudełeczko ma inną. Taką moją prywatną "walkę" z wadami praktykuję od wielu lat, to fajne doświadczenie, ostatnio często jednak o nich zapominam, więc dla przypomnienia wrzuciłam do kalendarza.
Nie wysilajcie oczu- na karteczce jest wada"rozgniewanie" co dla mnie oznacza- nie wkurzaj się na drobiazgi;)
Wzruszyłas mnie. Prosto i lekko napisałaś o rzeczach mega ważnych, o rzeczach wielkich. Też jestem człowiekiem wierzącym i czas adwentu oraz świąt to dla mnie szczególny czas, nie tylko za względu na migoczące światełka i unikalne ozdoby.
OdpowiedzUsuńTwój kalendarz jest piękny, a zdjęcia na tyle tych desek- przepiękne.
super pomysł:)
OdpowiedzUsuńA ja sobie wczoraj pomyślałam, że fajnie by było zrobić taki kalendarz :( i teraz za późno, może za rok będzie starszy :)
OdpowiedzUsuńWoreczki mnie rozwaliły - cudne te lny, podziwiam Czarodziejko.
OdpowiedzUsuńSerdeczne uściski
Aż czuję magię tych świąt :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl