Plastikowe wieszaki...pełno tego wisi w szafie i tylko drażni zarówno
pod względem wizualnym, jak i praktycznym. Najciekawsze pomysły podobno
przychodzą przed snem, no i w moim przypadku to się
sprawdziło.Postanowiłam nieco przerobić plastikową zmorę... nie powiem
żeby to co wymodziłam było jakoś specjalnie piękne, ale obecny stan
wieszaczków mniej mnie denerwuje, nie hałasuje już tak irytująco, kiedy
czegoś szukam w szafie, no i ubranka córeczki słodko na nich wyglądają.
Nożyce do ciecia blachy, podarował mi mój mąż hehe, właśnie teraz mi się przydały.Przede wszystkim nie podobał mi się kształt. Odcięłam wiec poprzeczną plastikową rurkę od wieszaczka i te kółeczka.Teraz są mniej praktyczne ale ale...na te odpady znalazłam rozwiązanie, o czym napisze w osobnym poście;)
Czas na owijanie. Żeby wszystko się trzymało zaczęłam od owinięcia materiałem końcówek, i przykleiłam go po prostu taśma klejącą.niezbyt to wymyślne, ale działa:D
Efekt końcowy:
Poszłam za ciosem i owinęłam jeszcze inny wieszak, który wisi na tablicy korkowej, którą to pomalowałam na biało, żeby pasowała do białych mebli w dziecięcym kąciku. Tablica jeszcze trochę uboga, bo służy głownie zapiskom podręcznym, ale na święta planuję dla niej już inną aranżację:)
A te urocze skarpeteczki w kolorze miętowym kupiłam za jakieś 10 groszy wiadomo gdzie;)
kapitalne te wieszaki :) skarpetki ekstra zdobycz, Ja też buszuje o takich sklepach-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi w takich chwilach potwierdza się moje przekonanie, że piękno tkwi w najprostszych rozwiązaniach, piękne wieszaki ♥
OdpowiedzUsuńCieszę się że się podobają.Szczerze mówiąc sama nie wiedziałam jak to wyjdzie w praktyce, ale sprawdza się i jest ok. Ostatnio nie mam siły na decoupagowe twory,stąd uproszczona alternatywa.
OdpowiedzUsuń