niedziela, 24 lutego 2013

Wyróżnienie od Sylwii



Z wielką dumą ogłaszam, że spotkała mnie radość otrzymania mojego pierwszego wyróżnienia od Sylwii, autorki tego bloga, którego osobiście bardzo polecam.

Moje odpowiedzi na pytania:

  1. Ulubiony kolor? Nie mam jednego, zimne pastele, biel, oraz ciepłe przygaszone kolory
  2. spódnica, sukienka czy spodnie? Sukienka
  3. Ile razy w tygodniu ćwiczysz?a noszenie 9kilowego dziecka tez można zaliczyć pod ćwiczenia?Jeśli tak, to mam nadprogram;)
  4. Ulubiona pora roku?W tym roku, zima(na przekór, nie spieszy mi się do wiosny), ogólnie wiosna i jesień, chociaż tak na prawdę,każdą porę roku lubię
  5. Największą wadą u innych jest.... ZAZDROŚĆ
  6. Ulubiony zapach? Frezja i moje perfumy
  7. Czekolada biała, mleczna czy gorzka?Mleczna
  8. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?Klasycznej, oraz orientalnej i swing/jazz
  9. Czy jest coś co kolekcjonujesz? Szaliki i apaszki!
  10. Jaka jest twoja myśl gdy rano dzwoni budzik? (cenzura)
  11. Czy bywasz kąśliwa ; ) Niestety tak
Ja tradycyjnie nominuję następujące blogi:
 











Moje pytania do autorów wytypowanych  blogów:

1. Ulubiona potrawa?
2. Czy masz jakiś autorytet?
3. Klasyka czy współczesność?
4. Jesteś optymistą czy pesymistą?
5. Pies czy kot?
6. Z czego jesteś najbardziej dumna?
7. Ile czasu dziennie spędzasz przy komputerze?
8. Gdzie najchętniej spędziłabyś wakacje?
9. Twoja ulubiona muzyka?
10. Dom czy ogród?
11. Ubrania czy dodatki?

Dziękuję serdecznie, pozdrawiam i czekam na wasze odpowiedzi;)

środa, 20 lutego 2013

Z zakątka Rozalii kadrów kilka

Dzisiaj kilka zdjęć z kącika, jaki wydzieliliśmy naszej córce w pokoju. Jej przestrzeń znajduje się pod nasza antresolą i zajmuje jakieś 6m2, więc niewiele.Jednak to "u niej" najwięcej czasu spędzam, tu najwięcej chce mi się działać i najwięcej przychodzi inspiracji.
Tak więc, zapraszam do zwiedzania:

Kanapka, która służyła mi do karmienia jej, powstała z łóżka ikeowskiego (przerobił je mój mąż)
Ja natomiast obiłam ją..no właściwie powlokłam tkaniną tapicerską. Wałek szyłam sama, a w środku zgadnijcie co jest? Taka długa poducha do karmienia niemowlaków, której już nie używałam.


 

Organizer, lub kieszenie, jak kto woli, uszyłam z poszewki na poduszkę i bawełnianej koronki




 Półeczka ze świętą Rozalią,znajduje się nad łóżeczkiem małej.


Wkurza mnie ta lampa, no ale na razie jest taka. Zanim do pokoju weszło krzesełko do karmienia, stało najpierw krzesło zwykłe.


Teraz jest tak.Ściana z zegarem wcale nie jest taka brudna jak tu wyszło hihi, nie wiem dlaczego tak jest na zdjęciu. Myślę teraz czym zasłonić to nieestetyczne urządzenie, i gdzie lampę przestawić, która zasłania mi półeczki.



 Tak sobie śpi w tym słodkim kąciku, który mama picuje, glancuje itp.



A to widok z nad mojej toaletki



niedziela, 17 lutego 2013

huśtawka

Dzisiaj o huśtawce dla Rozalii.Kupiłam w stanie surowym, drewniana, wymagała oszlifowania i polakierowania/bejcowania. Pomalowałam-jak wszystko ostatnio-na biało,farbą akrylową-do drewna i metalu bezpieczną dla dzieci.I tyle w tym temacie.Huśtawka jest urocza, nie droga, bezpieczna i łatwo się ją montuje.
Więcej o huśtawce na moim drugim blogu Dzidziastyle

Huśtawka w stanie surowym prezentowała się tak:

 

 

 

A taka jest teraz, po wyszlifowaniu i pomalowaniu, ubrana w poduszeczkę, której myślę że nie wymaga, ale nad troskliwość matczyna jakoś kazała mi ją tam wsadzić:)




Jak widać spełnia swoje zadania.Rozalia ją uwielbia:)


wtorek, 12 lutego 2013

Szpulki giganty

Ostatnio na wielu blogach pojawiają się recyklingowe szpulki na koroneczki i inne pasmanteryjne cuda. Spodobały mi się, i gdy tylko po podłodze pokulały się nóżki od naszych regałów na książki, wiedziałam już co z nich zrobię. Co prawda wyglądem przypominają bulwę o średnicy ok 8cm, więc trochę się wahałam czy to aby na pewno dobry pomysł, no ale że duże tez się przydadzą... Pierwszy raz pomysł na takie szpulki odkryłam tutaj klik, przyznajcie że są boskie! W takich to można się zakochać, i ta szafeczka na nie, miodzio, więc gdy nadarzyła się okazja, to również pozwoliłam sobie na zrobienie takich. Wyszły trochę gigantyczne, i na półeczce wyglądają karykaturalnie. Jak tylko znajdę gdzieś odpowiednie miejsce na przechowywanie, znikną z mini półeczki w zakątku Rozalii i trochę ją odciążą. Przy okazji pokazuję też drugą półeczkę z misiami i wcześniej tu pokazanym bukiecikiem.








                                                           Gotowe big szpule:








 Tak sobie teraz myślę, że te szpulki trochę jak kominy nad tymi biednymi misiami, no trzeba będzie to zmienić, ale póki co jest tak:)

czwartek, 7 lutego 2013

Zimowa tablica

Tablica korkowa w "zakątku Rozalii"  robi trochę za ruchomy obrazek, ciągle mi coś nie pasuje i kompozycja zmienia się prawie codziennie. Tym razem myślę, że utrzyma się dłużej niż ...może nawet tydzień. Podoba mi się, jest minimalistycznie i nie wprowadza efektu bałaganu.
Lniane tło akurat wpasowało się do lnianej osłonki na łóżeczko, którą wyszperałam...no jak to gdzie?W błogosławionym sh! Jak znalazł!Długością starczyła w sam raz na cały obwód łóżeczka. Takiej właśnie szukałam, ponieważ moje dziecko zaczęło już stawać, i szaleć w swoim łóżeczku. Teraz jak klapnie na pupę albo fiknie na plecki, to się cieszy i próbuje dalej wstawać.Jej główka jest bezpieczna:)







Pierwsze proby raczkowania:*




 Wszystko co Rozalka ma na sobie jest upolowane przez mamusię w sh:D


wtorek, 5 lutego 2013

Puszki shabby

A co tam, niech świat się dowie! Zakochałam się!Jest to jednak miłość platoniczna, ponieważ mój obiekt westchnień nigdy nie będzie mój...;(

Chodzi o te cudeńka:

 zdjęcia pochodzą z tej strony klik


Wśród moich puszek jest tylko jedna, która jakoś mi się podoba, chociaż przy tych powyżej wymięka na całej linii...I chyba nawet mniej mi się już podoba.
Oto moja puszka:



Wpadłam więc na pomysł, zorganizuję konkurs, a do wygrania będzie ta oto moja puszka.Wystarczy odpowiedzieć na pytanie, tylko uwaga, kto pierwszy ten lepszy!
A pytanie brzmi:
Kto kupi mi te puszki z pierwszego zdjęcia w tym poście?

Hahaha,taki mały desperacki żarcik:P

A tak na poważnie,mój szef zawsze powtarzał: "kobiety są siłą napędzającą biznes"!Dlaczego?Ponieważ z reguły jest tak, że gdy kobiecie wpadnie coś w oko, to myśl o tym będzie wiercić jej dziurę w brzuchu dopóty, dopóki tej rzeczy nie nabędzie. Przynajmniej w moim przypadku się to sprawdza, jednak ze względów oszczędnościowych zawsze starałam się znaleźć wyjście, w postaci mojego "rękodzieła", a więc obiekt westchnienia brałam za inspirację do stworzenia swojego czegoś tam.W tym przypadku jednak tak nie będzie...Malowanie puszek i decoupage nigdy nie były moją mocną stroną, czego namiastkę dostrzec możecie w tle w innych moich postach. Aż się prosi ulec pokusie, ale czy wydawanie tylu pieniędzy na trzy, ładne, bo ładne, jednak po prostu metalowe puszki, nie jest szaleństwem?Nie wiem, może one grają, śpiewają, tańczą...a może po prostu marka? Nie mam pojęcia, wiem że są piękne, więc na razie pozostaje mi wlepić je na tapetę, i wzdychać dalej.

niedziela, 3 lutego 2013

Krzesełko do karmienia

Krzesełko do karmienia nabyłam jakiś czas temu. Podobno pochodzi z początku XX wieku, i było w pewnej rodzinie od nowości. Dźwigało na sobie ciężar kilku pokoleń radosnych, wiercących się, skrobiących je ząbkami, czy też marudzących dzieci. Czy to prawda? Wie jedynie poprzedni właściciel krzesła. Kupiłam je w stanie baaardzo dobrym jak na tyluletnią żywotność, a za śmiesznie małe pieniądze. Nie wymagało nawet odświeżania, ale niestety kolor...nie odpuściłam, i starłam czerwoną bejcę...starłam-łatwo napisać.W rzeczywistości była to kilku tygodniowa walka przy pomocy papieru ściernego, najpierw nr100, ale okazał się za drobny, najlepiej sprawdził się 80, momentami 60.Na koniec 100 się przydał-głównie przy doszlifowywaniu w kątach między rurkami. Gdyby to był prosty mebel typu stół np. ale to ustrojstwo ma tyle rureczek, zagięć i kącików że głowa boli. No i fakt pylenia...tylko głupek robił by to w łazience, i tym właśnie głupkiem ja jestem, ale co tam, się posprzątało, i jest jak dawniej. Wracając do krzesełka.U jego podstawy jest blat, ponieważ jest rozkładane, w ten sposób, że zgina się je w pół, nóżki razem z blatem idą do góry, i dziecko ma siedzisko i stoliczek do zabawy, rysowania itp.Ja ten blat odkręciłam, a właściwie mąż mój, i albo przykręcimy na to miejsce jakiś nowy, albo zetrę i pomaluję ten oryginalny. Zatem nie wszystko jeszcze skończone,  jednak już się nie mogłam doczekać, żeby tym dziełem się pochwalić, może nie koniecznie ze względu na efekt, jest jaki jest, ale tyle się nad nim napociłam, że hoho.

 Stan wyjściowy:




 Starta bejca- dałam rade tylko do takiego stopnia.wymiękłam, i w dodatku nie udokumentowałam łysego mebla, ale znalazłam fotę z modelką w gratisie;)



No i teraz hit- wyfrezowałam je!A że krzywe i jakieś niedorobione, to już nie ważne.Jak na mnie chyba lepiej wyjść nie mogło...a może mogło?
Tu początkowy zarys




 a tu pogłębiony i wyrównany i pomalowany frez, oraz krzesełko










W pełnej krasie. Początkowo chciałam po prostu je pobielić, dlatego ścierałam je bardzo dokładnie, no i bez sensu się aż tak męczyłam, bo i tak stwierdziłam, że pomaluje je całkowicie na biało. Wyszedł mi (choć nie zamierzony-nie w tym stopniu) efekt przecierki.


 A tu pierwszy raz księżniczka, na swoim wymalowanym i odpicowanym tronie. Jeszcze nawet w pidżamce:D


 Jak widać jej się podoba, a to najważniejsze.