poniedziałek, 23 marca 2015

Folklor zamiast boho? + KONKURS!

Na obiecałam boho klimatów jak z bajek Szeherezady, a tymczasem zakochałam się w dobrze nam wszystkim znanym folklorze. Co prawda moja dzisiejsza kompozycja to nie taki czysty folklor polski, tylko zlepek utrzymany w klimacie ludowym. 
Wszystko zaczęło się od inspiracji znalezionej w internecie, później było prześcieradło w niebieskie kwiatki, które aż prosiło się o połączenie z moim walizkowym stolikiem. Do tego jaja, zupełnie naturalne, niemalowane, i niedoceniane w takiej formie, bo przyjęło się że na Wielkanoc jajo musi być umalowane..otóż odkryłam właśnie, że wcale nie musi, jeśli naturalne jaja wkomponuje się odpowiednio w dekoracje i wydobędzie ich surowy kolor:)Ja taki wolę niż np. ten rdzawo brązowy po łupinach cebuli...

Natomiast ten klimatyczny garnek emaliowany pochodzi z Netto! Na prawdę już po raz któryś mnie zaskakują.

Kolor indygo+ brąz, kwiatki ptaszki i walizki- brzmi znajomo, bo już podobne posty się tu pojawiały...ale co tam, na bohemiańskie cyganerie jeszcze czas przyjdzie...sporo się dzieje ostatnio wokół. Opadłam z sił, stad nieobecność na blogu, no i po woli podsumowuje nasz -jak się okazuje nie taki znowu mały dobytek, by spakować go w tobołek i ruszyć przed siebie. Co jednak będzie zobaczymy. Średnio co roku los rzuca nas gdzie indziej, już zastanawiam się czy nazwa bloga- choć całkiem świeża- jest trafna, być może lepiej by pasował np. wędrujący dom, a może od razu wprowadzimy się do wozu Drzymały i problem z głowy...?Oj tak, nie jeden o tym marzy, tyle że w tych czasach zapewne nie byłyby to satysfakcjonujące warunki dla dzieci...Wiem jednak, że gdziekolwiek będziemy, wszędzie tam stworzymy Dom. Niezwykły a zarazem całkiem zwyczajny, magiczny, pełen miłości, codzienności, czasem też zmartwień, czy nerwów , ale przede wszystkim radości z bycia razem. Dom w którym nadal będę zachwycała się przenikaniem wzorów, deseni i jeśli czas mi na to pozwoli, będę się dzielić z wami tymi spostrzeżeniami...

Wracając do naszego folkloru, zwykle kojarzył mi się ze wsią, teraz za to widzę w nim potencjał, zakochałam się zwłaszcza w Opolskich wzorach. Delikatne akcenty w połączeniu z bielą mogą dać genialny efekt. Ostatnio nawet sama zaczęłam tworzyć kolorowe kompozycje według własnych widzimisię :D. Być może niedługo się pochwale, ale niestety ostatnimi czasy wszystko jest pod znakiem „być może”.


  








 


Jedno jest za to pewne! A mianowicie to, że dzisiaj zapraszam was do KONKURSU!!!


 Nagrodą są trzy wieszaki, które osobiście pomalowałam i ozdobiłam. Nie są co prawda idealne, ale myślę, że chyba nie najgorsze, tym bardziej że było to moje pierwsze zetknięcie z pastą strukturalną oraz konturówką. Jeden ozdobiony dekorami, dwa pozostałe z napisem „Mąż”,oraz „Żona”;)




Ok, to teraz pora na zasady konkursu:

1.Dołącz do grona obserwatorów bloga

2.Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, to miło mi będzie gdy polubisz moją stronę na facebooku klik
  oraz


3. W komentarzu pod tym konkursowym postem opisz twoje najpiękniejsze, lub te które najbardziej zapadły ci w pamięć wspomnienia świąt Wielkiej Nocy.


Wygrywa opis który najbardziej przypadnie mi do gustu:) Do konkursu zapraszam wszystkich! Więc jeśli nie masz konta na bloggerze, to komentarz z opisem możesz pozostawić pod postem konkursowym na stronie fb:)

Zachęcam też do opublikowania u siebie na blogu banerka z odnośnikiem do konkursu, ale nie jest to konieczne:)
  

 Konkurs trwa od dzisiaj, do 7 kwietnia do godz 24.00, a wyniki ogłoszę 8 kwietnia wieczorem:)



Zatem do dzieła kochani, bardzo jestem ciekawa waszych opowieści:)


24 komentarze :

  1. Fajne walizki, skąd je wytrzasnęłaś? Wieszaki też niczego sobie. A i u mnie też o wieszakach na całej linii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A z różnych strychów:D Niektóre kupiłam, niektóre po dziadkach:)Twoje wieszaki też mi się podobają:) Zastanawiałam się nad kolorowymi, ale na pierwszy rzut poszła biel:D Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Powiem tak - luubię folk tak jak boho- walizki nie z tej ziemi, piękne!!! i w dodatku super zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy, jesli miałabym wybierać pomiędzy boho a folklorem wybrałabym folklor. Szczególnie ten w Twoim wydaniu!! Kompozycja, kolorystyka, ujęcia sa obłedne!!!!! Kobalt chodzi za mną, w połaczeniu z szlachetnym brązem skóry i drewna jest po prostu genialny!! pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne walizki, w tych iście nowoczesnych czasach taki zbiór na prawdę robi wrażenie :) Świąteczne wspomnienia .. hmm pomijając świątecznie rodzinną atmosferę, mi najbardziej utkwiły wspomnienia lanego poniedziałku .. dawniej w tym okresie pogoda była dużo bardziej wiosenna, tata budził nas zawsze jak gdyby nigdy nic, wabił do ogrodu ciepłym wiosennym porankiem i wtedy rozpoczynała się głośna wojna, w której broń stanowiły garnki z zimną wodą. Oczywiście strzały taty były z założenia niecelne, bardziej chodziło chyba o zabawę w mokrego berka, bo mokre było wszystko wokół .. najpiękniejsze było to, że razem z rodzicami bawiłyśmy w najlepsze nie zważając co pomyślą sąsiedzi czy inne osoby postronne. Prawdę mówiąc tyle śmiechu i niekontrolowanej radości dawno już u nas nie było .. nie sądziłam, że tak dobrze zapamiętam te chwile, także szczerze dziękuję za motywację do przypomnienia ich sobie. Udanych przygotowań do Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię i boho i folk. A już muzykę etniczną uwielbiam!
    A po wieszaczki się nie ustawiam, bo sama mam przesyt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten garnek z Netto jest rewelacyjny - już mi się zamarzył! Walizek zazdroszczę - na liście do kupienia "kiedyś". W takich walizkach można stylowo dobytek wynosić w nieznane ;-) i prawda, dom tworzą ludzie więc, nieważne gdzie Was nogi zaniosą.
    Bardzo fajne, klimatyczne zdjęcia, kolorystyka jedna z moich ulubionych. Wieszaki pasowałby do sypialni, której nie mam ;-)) ale kiedyś....
    Święta Wielkanocne - najbardziej niezapomniane te, kiedy przyjechałam z narzeczonym do rodziców ;-) Oj, dawno temu. A z dziecinnych lat, najbardziej pamięta się rekordy wiaderek na śmigusa...no i smaki i zapachy.
    PS. lubię i folk i boho - obu klimatów u mnie nie brakuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej, jakie piękne, idealnie trafiają w mój gust !
    Świetny wpis :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wieszaki pięknie wykonane i takie "osobiste" :)
    Niezapomniane Święta Wielkiej Nocy to chyba te z 2013 roku. Święta wypadły już pod koniec marca i akurat napadało u nas sporo śniegu. Ulepiliśmy ogromne, śniegowe zające, w łapki włożyliśmy koszyczki ze święconką, a w śmigus-dyngus poleciały śnieżki :)

    Baner tutaj : http://kreatywnawwolnymczasie.blogspot.com/

    Pozdrawiam. Basia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę pięknie ozdobiłaś wieszaki :) Równie mocno podoba mi się cała aranżacja sesji, chociaż ani boho, ani folk to nie mój ulubiony styl, to całość wygląda przepięknie :) Uświadomiłam sobie, że jakiś czas temu dostałam od Babci taką właśnie starą, skórzaną walizkę... A w niej piękne kryształy, które stoją w naszym domu i świetnie wpisały się w dość nowoczesny klimat. Z przyjemnością udostępniam konkursowy obrazek i zapraszam naszych Przyjaciół do Ciebie, ale chyba nie mam szans na wygraną, bo nie pamiętam żadnej "cudownej" Wielkanocy... Kojarzy mi się raczej smutno, więc będę kibicowała innym :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, piękne dekoracje, świetne połączenie barw i wzorów. Lubię taki okiełznany folk :-) Mam nadzieję, że cokolwiek los Ci przyniesie i dokądkolwiek by Was nie pognało, będziesz miała czas i siły by być sobą i realizować swoje marzenia. Jestem przekonana, że gdziekolwiek będą stały Twoje cztery ściany, będzie w nich cudownie :-)
    I oczywiście zapisuję się do udziału w konkursie :-) Moje wielkanocne wspomnienia? Najbarwniejsze są z dzieciństwa, z czasów, gdy mieszkałam w Wielkopolsce i w Lany Poniedziałek po naszej wsi biegali "Murzyni". To nikt inny jak miejscowe chłopaki wymalowane na czarno sadzą. Straszyli wszystkie dzieciaki w okolicy, chodzili po domach, brudzili dzwonki do drzwi i klamki. Pamiętam, że okrutnie się ich bałam i dopiero po latach dowiedziałam się, że to tylko zabawa. A moi rodzice nadziwić się nie mogli, że z powodu tej niewinnej tradycji przez wiele lat miałam świąteczną traumę i bałam się wychodzić w Lany Poniedziałek z domu ;-)
    Uściski! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Może kiedyś uderzę w boho, czy folk :) na razie jednak nie dla mnie.
    Twoja kolekcja piękna i świetnie ją wyeksponowałaś! ;)
    Staję w kolejkę! :)
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za folklorem, ale całość wygląda naprawdę ciekawie :). Raczej w gustuję w "opcjach minimalistycznych", nie lubię wszystkiego, co tylko łapie kurz (może przez niechęć do ścierania kurzu?). Może kiedyś się to wszystko zmieni.. kto wie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Marzy mi się tapeta taka jak twoje prześcieradło. Piękne zdjęcia. Lubię ten ponadczasowy styl.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim wspomnieniem z tych świąt jest to, że w tym okresie najczęściej bawilismy się w naszą ulubioną grę- chowanego. Bardzo dobrze kojarzy mi się ten okres gdy byłam dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wieszaki są piękne, już miałam pytać, gdzie można je kupić, a tu proszę, sama tak pięknie je ozdobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Moje najpiękniejsze Święta? Hmmm...pewnie odpowiedziałabym bez wahania, że jakieś z dzieciństwa ale nie...Najpiękniejsze i trochę smutne (cóż taka nietypowa mieszanka) były te Święta rok temu, ale ta opowieść rozpoczyna się wcześniej. Dawniej byłam energiczną, wesołą dziewczyną. Było mnie pełno wszędzie, kochałam swoją pracę, swoją pasję. Pewnego dni zdarzył się wypadek. Ogromny ból, niemoc, strach przed tym co będzie. Z energicznej dziewczyny powoli stawałam się zamkniętą w sobie istotą patrzącą z zazdrością na wszystkich dookoła, którzy mogli chodzić normalnie, bez bólu i trudu. Myślałam, że operacja coś zmieni. Zmieniła mnie ale na gorsze. Wpadłam w wir długiej rehabilitacji, pułapki 4 ścian własnego domu. Nie byłam już tamtą dziewczyną. Nie śmiałam się, oddaliłam się od znajomych, nie mogłam pracować wszystko było nie tak. Nie miałam przy sobie tej ukochanej osoby i traciłam nadzieję, że kiedyś ją spotkam. Mój stan obojętności wobec świata pogłębił listonosz z skierowaniem do sanatorium. Nic lepszego nie mogło mnie spotkać, ponad 20 dni z dala od mojego bezpiecznego kąta w domu, ponad 20 dni i to jeszcze na przełomie kwietnia i maja. Świetnie myślałam, zaliczę i Wielkanoc i weekend majowy z gromadą kuracjuszy. Wyboru nie było musiałam jechać. Już pierwszego dnia odizolowałam się od reszty. Nie bawiły mnie nowe znajomości, ogniska itp. wolałam posiedzieć na ławce z książką. Była tam jednak jedna osoba, która nie dawała mi spokoju. Pewien chłopak. Zagadywał na basenie, machał na stołówce, nalegał na spacery. W końcu dla spokoju zgodziłam się...okazało się, że zastanawiał się dlaczego jestem taka dziwna. Coś pękło we mnie. Pierwsze wiosenne powietrze lekko falowało a ja wyrzuciłam z siebie to wszystko co mnie przytłaczało. Tak zaczęły się nasze spacery i długie rozmowy. W końcu był ktoś obok komu mogłam powiedzieć wszystko i znów się uśmiechałam. Przyszedł czas Wielkanocy i większość z pacjentów rozjechała się na przepustki do domów. Też wróciłam, cieszyłam się ogromnie, że mogę być z najbliższymi choć na te 2 dni. Jednak doskwierała mi dziwna tęsknota, za kimś kogo mi brakowało. W 2 dzień Świąt zadzwonił telefon. Ktoś za kim tęskniłam przyjechał i sprawił, że Święta stały się jeszcze bardziej szczęśliwe. Został aż do dziś a ja wiem, że zostanie już do końca. Tamte Święta były magiczne i przełomowe. Otoczona bliskimi i moim chłopakiem wróciłam do życia i znów jestem tamtą dziewczyną...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dobrze, że w końcu do Ciebie trafiłam :)) Kiedyś szukałam Twojego bloga :)) Przepiękne klimaty, jak lubię :)) Garnek śliczny! Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  18. Kochana życzę Ci
    aby te święta wielkanocne
    wniosły do Waszych serc
    wiosenną radość i świeżość,
    pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja najbardziej pamiętam Wielkanoc, kiedy to po raz pierwszy w życiu piekłam domowe ciasta dla rodziny. Co się wtedy działo... Łapałam kulinarne ideały i nieustannie łapałam zające (nie, nie te Wielkanocne ;)). Ale wyszły pyszne. Zwłaszcza mazurek, który był najtrudniejszy. I keks. Pierwszy raz zazwyczaj rozczarowuje, w moim przypadku udało się. Ciasta dopełniły bogactwo Wielkanocnego stołu. A jaka by lam z siebie dumna. I dawno nie zebrałam tylu komplementów. To miłe sprawić innym radość i zarazem sobie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam, zgłaszam chęć udziału w zabawie. Moje najpiękniejsze święta Wielkiej Nocy to tegoroczne, pierwszy raz spędzone już z mężem, które bardzo przeżyłam i zrozumiałam, że Chrystus naprawdę cierpiał za mnie, za nas wszystkich i Prawdziwie Zmartwychwstał :))
    Pozdrawiam Ewa
    ewakro2012@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Marta Chmielecka, przez przypadek usunął mi się Twój komentarz. Chciałam przywrócić ale chyba nie ma takiej opcji. Nie ma martw się, jeszcze będą okazje:)Pozdrawiam wszystkich serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  23. pięknie i ciagle na czasie ;) <3 wieszaki bajka ojjj zakochałam się ;) <3

    OdpowiedzUsuń