Powolutku a do skutku zbierają się w mojej kuchni pastele, emaliowane garnki, a wszystko to przez moją retro-manię. Lekko, słodko i optymistycznie, a przede wszystkim kobieco - tak zawsze wyobrażałam sobie moje kuchenne kąty. Emalia to nie to samo co współczesne nieprzywierające gary - łatwiej coś przypalić, zwłaszcza gdy oboje dzieci nagle uaktywni swoje"syreny". W tym całym kotle przygrywa mi wieża w rytmie rock&rolla i pomaga spojrzeć z dystansem na notoryczne niewyspanie, kołtun na głowie i inne chwilowe niewygody;P ok, o sposobach na ogarnięcie dwójki postaram się niebawem zamieścić post na moim blogu dziecięcym, natomiast teraz żeby ogarnąć emaliowane garnki zaopatrzyłam się w drewniane łychy.Ostatnio udało mi się nawet znaleźć takie z pastelowymi rękojeściami. Kolorystycznie wpisują się doskonale!
A już wkrótce pokażę moją ostatnią robótkę:)
Uczta dla oka! Na pewno przyjemniej się gotuje w takich patelach emaliowanych:-) pozdrawiam cieplutko!!
OdpowiedzUsuńŚwietny zestaw, łyżki pasują idealnie :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńaż przyjemniej się gotuje w takich ślicznych garnkach co ?:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pastele - wszędzie! : D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam