Wszystkim życzę wesołych świąt, pełnych miłości i radości. Niechaj nie zabraknie również przyjemności oraz błogiego wypoczynku.
:*
poniedziałek, 24 grudnia 2012
czwartek, 20 grudnia 2012
Wieniec i inne ozdoby
Miałam ambitny plan, jak co roku zresztą, żeby zrobić piękny,
ośnieżony wieniec z szyszek,taki z prawdziwego zdarzenia, ale za późno się obudziłam, bo nie mam ani
jednej szyszuni:( ...i nigdzie też nie widziałam, takich do kupienia, więc w
tym roku szyszek nie będzie! Następnym razem jak będę w lesie,wezmę
wielki wór i zrobię zapas na jakieś kilka sezonów. No nic, na wieniec
się uparłam, trzeba było więc coś wykombinować. Mój wzrok padł na
membranke, przekładaną z kąta w kąt już od trzech przeprowadzek. Miałam
ją naciągnąć na djembe, ot taka innowacja, djembe z syntetycznym
naciągiem, ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Żal bo żal, ale
wieniec teraz był oczywiście dla zdesperowanej matki ważniejszy, więc
eh, wybaczcie fani przeszkadzajek. Zawsze można kupić nową, bo drogie to to
nie jest. Nożyczki, i po membranie.
Następnie dwa białe szale, jedna szeroka koronka, i trochę(dużo)włóczki. Powstał wieniec jak marzenie, mięciutki, leciutki, więc jak spadnie komuś na głowę, to nic się nie stanie, ani jemu, ani człowiekowi. A wiecie co jest najlepsze? Że po świętach szale znów wrócą do szafy, a koronka na szpuleczkę, bo oprócz naciągu nie ucierpiało nic więcej.
Uszyłam też ostatnio taką oto kieszeń, która zawisła na tablicy korkowej, żeby było bardziej świątecznie i praktycznie przy okazji.
Dziś byłoby na tyle jeśli chodzi o tablicę, resztę jej pokażę kiedy indziej;)
Wiem wiem, ja tu stroję pokoik, a przecież mycie szyb przede mną jeszcze...
Obrazek był już wcześniej na blogu, znalazł sobie miejsce na puszkach, które muszę jeszcze przemalować, bo są obdarte.
I jeszcze trochę dekoracji na ścianę nad łóżeczkiem. Półeczki ikejowskie do przypraw sprawdzają się świetnie w dziecięcym pokoiku, bo nic na głowę małej nie spadnie, przez tą "balustradkę". Poznałam je sobie z białą farbą i tak im lepiej.
Świątecznie zrobiło się też na pupci niemowlaczka:D. Pieluszki z Rudolfem są po prostu gienialne!
Następnie dwa białe szale, jedna szeroka koronka, i trochę(dużo)włóczki. Powstał wieniec jak marzenie, mięciutki, leciutki, więc jak spadnie komuś na głowę, to nic się nie stanie, ani jemu, ani człowiekowi. A wiecie co jest najlepsze? Że po świętach szale znów wrócą do szafy, a koronka na szpuleczkę, bo oprócz naciągu nie ucierpiało nic więcej.
Dziś byłoby na tyle jeśli chodzi o tablicę, resztę jej pokażę kiedy indziej;)
I stroik świąteczny. Najładniejszy ze wszystkich jakie dotychczas stworzyłam, bo prosty bez przepychu, taki jak lubię.
Obrazek był już wcześniej na blogu, znalazł sobie miejsce na puszkach, które muszę jeszcze przemalować, bo są obdarte.
I jeszcze trochę dekoracji na ścianę nad łóżeczkiem. Półeczki ikejowskie do przypraw sprawdzają się świetnie w dziecięcym pokoiku, bo nic na głowę małej nie spadnie, przez tą "balustradkę". Poznałam je sobie z białą farbą i tak im lepiej.
Świątecznie zrobiło się też na pupci niemowlaczka:D. Pieluszki z Rudolfem są po prostu gienialne!
wtorek, 18 grudnia 2012
świąteczne ozdoby
Oto kilka ozdób świątecznych, które udało mi się uszyć jakimś cudem, bo czasu na wszystko ostatnio brak. Jak na pierwszy raz ,efekt mnie zadowala, ale już więcej chyba sie nie podejmę. Przewijanie uszytych figurek na prawą stronę, zwłaszcza reniferków, to jakaś masakra! Jeśli ma ktoś złoty sposób na ułatwienie tej czynności, to bardzo byłabym wdzięczna. Poza tym wypychanie ich było przyjemnością...
Konik na biegunach, wyszedł tak słodko i dziecięco. Ech, jestem z niego dumna
Reniferki...no trochę się nad nimi namęczyłam. Gdyby ktoś mi powiedział, że ja, karmiąca matka, narzekająca na notoryczne niewyspanie, a teraz przy ząbkowaniu córki, na absolutny brak snu, do czwartej nad ranem będę wypychać renifera...oj, chyba nie żałowałabym słów, żeby go wyśmiać, ale jak się matka uprze, to koniec.
Przerośnięte laseczki, wspomniane w poście poprzednim
i cała szczęśliwa gromadka
Konik na biegunach, wyszedł tak słodko i dziecięco. Ech, jestem z niego dumna
Reniferki...no trochę się nad nimi namęczyłam. Gdyby ktoś mi powiedział, że ja, karmiąca matka, narzekająca na notoryczne niewyspanie, a teraz przy ząbkowaniu córki, na absolutny brak snu, do czwartej nad ranem będę wypychać renifera...oj, chyba nie żałowałabym słów, żeby go wyśmiać, ale jak się matka uprze, to koniec.
Przerośnięte laseczki, wspomniane w poście poprzednim
i cała szczęśliwa gromadka
poniedziałek, 17 grudnia 2012
Świąteczna ramka
Idą święta, a ja daleko w lesie z przygotowaniami. Uparłam się, że w tym roku sama przygotuję ozdoby choinkowe, oraz udekoruję kącik córki, bo przecież to jej pierwsze święta. Mi jako małej dziewczynce, zawsze marzyło się wnętrze niczym domek św. Mikołaja, no które dziecko o tym nie marzy? Każdego roku coś tam próbowałam stworzyć, ale efekty końcowe nigdy mnie nie zadowalały i wszystko kończyło się fiaskiem, ale teraz jako mama basta! Musi być idealnie(choć i tak nie będzie, bo zawsze coś...). Na pierwszy ogień ramka na zdjęcia. Kupiłam w sh. Kolory nie zbyt, ale jakoś ten miś mnie zachwycił, no i napis"baby's first christmas" jak znalazł. Ramkę pomalowałam na biało. Od dawna nie miałam okazji niczego malować, więc z tej euforii zamalowałam napis...no tak, więc skrobałam tą szpileczką, aż mnie palce piekły, ale napis odzyskałam:)
Ramka w trakcie malowania
Odskrobany napis
Za tło początkowo posłużyła łatka, która dotychczas wisiała na tablicy, ale coś mi w niej nie pasowało. Sama dzierganka niby ok, ale jak później dodałam, to co chciałam, to aż się wystraszyłam.
Ojoj, misiowi oberwało się trochę z farby...ale jego już skrobać nie będę!
Długo myślałam co umieścić w środku, i bucik okazał się najlepszym rozwiązaniem.
Swoją drogą, fajne wzorki miała ta koszula, idealne na ozdoby świąteczne:D
Ramka w trakcie malowania
Odskrobany napis
Za tło początkowo posłużyła łatka, która dotychczas wisiała na tablicy, ale coś mi w niej nie pasowało. Sama dzierganka niby ok, ale jak później dodałam, to co chciałam, to aż się wystraszyłam.
Ojoj, misiowi oberwało się trochę z farby...ale jego już skrobać nie będę!
Uszyłam dwie laseczki dwustronne, i chciałam związać wstążką, ale wyszły za wielkie. Ledwo jedna wlazła w ramkę i nie wyglądało to dobrze, więc zmieniłam koncepcję. Zostało mi jeszcze trochę mankietu od pewnej koszuli, więc powstało paskowe tło, i to był mój strzał w dziesiatkę.
Długo myślałam co umieścić w środku, i bucik okazał się najlepszym rozwiązaniem.
Swoją drogą, fajne wzorki miała ta koszula, idealne na ozdoby świąteczne:D
środa, 12 grudnia 2012
wieszaki i korkowa tablica
Plastikowe wieszaki...pełno tego wisi w szafie i tylko drażni zarówno
pod względem wizualnym, jak i praktycznym. Najciekawsze pomysły podobno
przychodzą przed snem, no i w moim przypadku to się
sprawdziło.Postanowiłam nieco przerobić plastikową zmorę... nie powiem
żeby to co wymodziłam było jakoś specjalnie piękne, ale obecny stan
wieszaczków mniej mnie denerwuje, nie hałasuje już tak irytująco, kiedy
czegoś szukam w szafie, no i ubranka córeczki słodko na nich wyglądają.
Nożyce do ciecia blachy, podarował mi mój mąż hehe, właśnie teraz mi się przydały.Przede wszystkim nie podobał mi się kształt. Odcięłam wiec poprzeczną plastikową rurkę od wieszaczka i te kółeczka.Teraz są mniej praktyczne ale ale...na te odpady znalazłam rozwiązanie, o czym napisze w osobnym poście;)
Czas na owijanie. Żeby wszystko się trzymało zaczęłam od owinięcia materiałem końcówek, i przykleiłam go po prostu taśma klejącą.niezbyt to wymyślne, ale działa:D
Efekt końcowy:
Poszłam za ciosem i owinęłam jeszcze inny wieszak, który wisi na tablicy korkowej, którą to pomalowałam na biało, żeby pasowała do białych mebli w dziecięcym kąciku. Tablica jeszcze trochę uboga, bo służy głownie zapiskom podręcznym, ale na święta planuję dla niej już inną aranżację:)
A te urocze skarpeteczki w kolorze miętowym kupiłam za jakieś 10 groszy wiadomo gdzie;)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)