Wieczory coraz dłuższe, na drzewach jarzębina...Z każdego spaceru z dziećmi przynoszę jakieś skarby, liście, kasztany, a ostatnio katar!Katarzymy wszyscy, chociaż NA SZCZĘŚCIE ten najmłodszy osobnik trzyma się najlepiej. Chciało by się zakopać pod kołdrą, z kubkiem ciepłej herbatki z miodem i cytrynką, w ciszy przy jakiejś miłej lekturze, oj chciało by się, tymczasem miód zakazany, bo uczula maluszka, podobnie cytrusy...zakopać mogę się w kołdrę nie wiem jak głęboko i tak po sekundzie dorwie mnie tam córcia, żeby policzyć ile mam rzęs albo zasypać stosem bajeczek, misiów i innych zabawek...Mimo wszystko właśnie w sypialni ostatnio spędzam z dziećmi najwięcej czasu.Tam staram się organizować zabawę córce, a sama wyleguję się, bo z ciągłym bólem zatok i ogólnym stępieniem nie mam siły na większą kreatywność. Coś za coś, reszta naszego mieszkania gdzieniegdzie już kwitnie, ale nie o tym miałam...
Kobalt...już od wakacji chodzi za mną ten kolor i nadal się mnie trzyma, tyle że teraz jesienią najlepiej pasuje mi z beżami i szarościami.
Jeszcze nie zdjęłam ze ściany słomkowych kapeluszy, tak miło przypominają o lecie, morzu, niech sobie trochę powiszą...