piątek, 25 lipca 2014

Zaprawy

Lato w pełni, wysyp owoców. Jagody, maliny, czereśnie, to najlepszy czas, żeby zrobić trochę zapasów na zimę. Tego roku u nas najwięcej było czarnych malin, ale nie zabrakło też truskawek i jagód. Zaprawiałyśmy je z mamą...no dobrze, ja tylko pomagałam, a jak wiadomo kiedy w kuchni praca wre łatwo o straty, i tym oto sposobem pozbawiłam się mojego dzbanka na wodę. Długo jednak nie płakałam, bo zastąpiłam go już innym :D Upatrzyłam go w nowo odkrytej klamociarni i od razu skradł moje serce. Po prostu śliczny jest.
No i oczywiście po raz kolejny dechowe tło. Przygotujcie się, bo będę was nim męczyć, dopóki mi się nie znudzi, a do tego jeszcze trochę czasu:)






wtorek, 15 lipca 2014

Metamorfoza sypialni


    Nie wiem czy to przez te nieustanne upały, czy z nudy ( chociaż przy dwójce dzieci ciężko o nudę), ale uparłam się do tego stopnia, że nawet nie chciałam czekać na powrót męża. Będzie miał niespodziankę, a czy miłą?To się okaże:P W każdym razie postanowiłam i zrealizowałam, dokładnie tak jak to sobie zaplanowałam. Efekt zadowalający - mam białą sypialnie, z motywem starych desek. Do tego dojdzie jeszcze zasłonka nad naszym łóżkiem, oddzielająca Rozalii kącik, ale to już jak wróci nasz tato.
    Musze przyznać, że ten materiał Ikeowski jest boski...tak tak, to jest ta cała tajemnica. Nie żadna tapeta, ani też nie prawdziwe deski, lecz materiał z Ikei, ten z warstwą plastiku. Poszłam poniekąd na łatwiznę, bo nie chciało mi się z klejem bawić. Wolę młotek i gwoździe niż tę lepką maź, a z moją tendencją do wylewania wszystkiego, to nie byłby najlepszy pomysł,zresztą i tak nie znalazłam takiej tapety która by w 100% mi się spodobała. Ten materiał natomiast spełnia moje oczekiwania w każdym calu. Jak na razie widzę tylko i wyłącznie plusy- po pierwsze , to rozwiązanie wyszło mnie dużo taniej, o wiele przyjemniej się zakładało na ścianę niż tapetę, ponadto jest zmywalny( no wiem, tapety też, ale nie wypierze się ich w pralce 40st.:P), ma piękny rustykalny wzór, a najfajniejsze jest to, że w razie przeprowadzki, można zawinąć ze sobą, i zastosować tak samo, lub na sto innych sposobów. 
    Zaopatrzona również w wiatraczek, mam swoją oazę chłodu, chociaż nie było łatwo, wierzcie mi, treningi z Chodakowską to nic w porównaniu z tym, ile potu wylałam malując ściany. Ale uważam że było warto. 
    No, ciekawe co powie mąż:)

    zdjęcia sypialni przed TU i TU

      






    Zdradzę wam też mój sposób na poduszki, który stosuję już od dawna, gdy tylko mam ochotę na jakąś zmianę w sypialni.
    Po prostu zawijam ja w moje chusty, od nadmiaru których mi się szafa nie domyka. A jak mi mało, to tymi których już od dawna nie noszę wypełniam taką apaszkę/chustę, i mam dodatkową poduszkę:) Może komuś ten pomysł się przyda, a może  znacie już ten sposób?






Ps. Powiedzcie proszę, czy tym razem czcionka nie jest za duża?
Pozdrawiam was serdecznie.



środa, 9 lipca 2014

Kącik Rozalii

Nadciągają radykalne zmiany sypialniane. Mam w głowie wizję i już nie mogę się doczekać efektu końcowego. Mam nadzieje że się nie zawiodę. Na pierwszy ogień poszedł kącik córeczki. Zamarzyły mi się stare dechy i taki mocno surowy skandynawski klimat, a jednocześnie bardzo chciałam coś wakacyjnego, lekkiego, dziewczęcego i hawajskiego. Nie mogłam się zdecydować, więc postanowiłam połączyć oba klimaty. Wyszło nawet fajnie, ale to dopiero początkowa faza. Długo szukałam materiału na poduszki i jak zwykle znalazłam go w sklepie tuż obok mnie. Na razie to tylko ściana i łóżeczko, ale mam w planach jeszcze półki i kilka szczegółów, które go nieco osłodzą i uzupełnią.












Aaaah, zapomniałam, odpowiadam na Libster blog od Sylwi. Dziękuję za zaproszenie, a to moje odpowiedzi:

1. Miasto w Polsce, do którego zdecydowania chciałabyś wrócić? -Jest ich kilka (Jastarnia, Zakopanem, Wrocław i Gdańsk)
2. Najczęściej do zmian motywuje mnie … -Zasiedzenie się i rutyna
3. Biel czy czerń?- Oba na raz
4. Marzę o domu, który … -Przede wszystkim mój:) Jest przytulny radosny i spokojny
5. Co najbardziej cenisz w przyjaźni? -szczerość i szaleństwo
6. Nadużywane słowo? Jezus Maria
7. Idealny sposób na relaks po ciężkim dniu? Leżenie na podłodze z girami w górze, albo hardcorowy trening
8. Duffy czy Amy Winehouse?- Duffy
9. Ulubiony styl w aranżacji wnętrz? -Nie ma jednego, lubię - shabby chic, skandynawski, Ludwikowy oraz retro
10. Czy jest jakaś cecha charakteru, którą chciałabyś posiadać?-dokładność
11. Bajka, którą zdecydowanie polecisz swojemu bobasowi? - Jest ich mnóstwo, moje ulubione to baśnie Andersena i Marry Poppins, a obecnie maluchom czytam bajki z serii "Złotej księgi bajek", o której pisałam TU, "Poczytaj mi mamo", oraz wszelkie dziecięce wierszyki i rymowanki.


  Ja zapraszam do zabawy:
 http://blog.zkredensubabuni.pl/
 http://mysweetdreaminghome.blogspot.com/
http://jakwdomu.blogspot.com/
http://m-lenat.blogspot.com/
http://my-grey-home.blogspot.com/
 http://maginteriors.blogspot.com/

http://naszloft.blogspot.com/

http://przytulnie-i-ze-smakiem.blogspot.com/

http://otaczacsiepieknem.blogspot.ch/

http://poprawiona.blogspot.com/

http://vanillaforhome.blogspot.com/


I moje pytania do was:
1. Ulubiona forma spędzania wolnego czasu?
2. Jakiej muzyki słuchasz najchętniej?
3. Ulubiona potrawa?
4. Sposób na przełamanie rutyny życiowej?
5. Co sprawia ci największą radość?
6. Wymarzone miejsce na wakacje?
7. Co ciebie najbardziej rozczula?
8. Czy posiadasz zwierzęta?
9. Które pomieszczenie w mieszkaniu lubisz najbardziej?
10.Książka którą polecasz?
11. Film który polecasz?

Pozdrawiam was serdecznie:)

sobota, 21 czerwca 2014

Obrazki

Zauważyłam u siebie dziwną słabość, do obrazków w kuchni, a właściwie do oprawionych w ramki tekstów. Miałam taki czas, kiedy nie mogłam przejść obojętnie obok Pepco i zawsze wychodziłam stamtąd z kompletem ślicznych ramek. Trzeba przyznać, że mają wyjątkowo ładne i niedrogie. Wszystkie które kupiłam znalazły zastosowanie i to nie tylko w kuchni. 
Dzisiaj natomiast pokazuję te kuchenne, a na resztę przyjdzie jeszcze czas;)


 


Aha, osłonki ikeowe sprawdzają się u mnie też jako ociekaczki do sztućców ;)






 

No i zdaje się że mam jeszcze jakieś zaległe wyróżnienia...obiecuję niebawem odpisać:)

piątek, 13 czerwca 2014

Kolorowe kulki

Nasz maluszek bardzo szybko się rozwija, jest niezwykle bystry i z wielką uwagą przygląda się otoczeniu. Już w szpitalu wodził wzrokiem za różnymi przedmiotami- to niezwykle szybko, dlatego nad jego leżaczkiem musiały pojawić się wreszcie jakieś zabawki skupiające wzrok. Myślałam o czarno białych pandach, autkach itp, ale nie mogłam znaleźć niczego, co by mi odpowiadało, aż wreszcie olśniło mnie, gdy w sklepie zobaczyłam piłeczki do ping ponga. Kiedyś gdzieś na jakimś blogu widziałam podobne, ale filcowe kulki. Trzy dni je dzióbałam, w każdej możliwej chwili. Karmiąc malucha, podczas jego drzemek opowiadałam córce bajki, żeby ją jakoś zatrzymać w jednym miejscu lub przy jej usypianiu i jednoczesnym karmieniu Ignasia -dłubałam, dłubałam, dłubałam i odkryłam że jedną ręką na szydełku też da radę...przy małej pomocy drugiej. Wreszcie skończyłam całą tęcze.Synek zadowolony, Rozalia lubi wprawiać je w ruch, w związku z czym pomaga przy zabawianiu brata, a mama może np. obrać w tym czasie ziemniaki;)





środa, 4 czerwca 2014

pastele+emalia

Powolutku a do skutku zbierają się w mojej kuchni pastele, emaliowane garnki, a wszystko to przez moją retro-manię. Lekko, słodko i optymistycznie, a przede wszystkim kobieco - tak zawsze wyobrażałam sobie moje kuchenne kąty. Emalia to nie to samo co współczesne nieprzywierające gary - łatwiej coś przypalić, zwłaszcza gdy oboje dzieci nagle uaktywni swoje"syreny". W tym całym kotle przygrywa mi wieża w rytmie rock&rolla i pomaga spojrzeć z dystansem na notoryczne niewyspanie, kołtun na głowie i inne chwilowe niewygody;P ok, o sposobach na ogarnięcie dwójki postaram się niebawem zamieścić post na moim blogu dziecięcym, natomiast teraz żeby ogarnąć emaliowane garnki zaopatrzyłam się w drewniane łychy.Ostatnio udało mi się nawet znaleźć takie z pastelowymi rękojeściami. Kolorystycznie wpisują się doskonale!














A już wkrótce pokażę moją ostatnią robótkę:)


środa, 7 maja 2014

O jednego więcej!

Tyle planów jak ustroić świąteczny stół, dodatki kupione, wszystko pod kolor na cacy, miało być na miętowo, a tymczasem święta nie były nam pisane w tym roku.2 tygodnie spędziliśmy w szpitalu.Nasze śniadanie wielkanocne polegało na szybkim najedzeniu się, i pędzie do szpitala, do nowonarodzonego synka, który musiał zostać tam dłużej niż ja. A do tego jeszcze tęsknota drugiego dziecka rozbiła do reszty.
Zdjęcia robione na szybko, zaraz po powrocie ze szpitala.W gruncie rzeczy nie było u nas nawet pisanki. Na szczęście już jesteśmy wszyscy w domu, zdrowi i szczęśliwi. Poznajemy się z każdym dniem bardziej i wracamy po woli do formy.




Cóż, spóźniene ale szczere:
Wesołego Alleluja!;)