sobota, 21 czerwca 2014

Obrazki

Zauważyłam u siebie dziwną słabość, do obrazków w kuchni, a właściwie do oprawionych w ramki tekstów. Miałam taki czas, kiedy nie mogłam przejść obojętnie obok Pepco i zawsze wychodziłam stamtąd z kompletem ślicznych ramek. Trzeba przyznać, że mają wyjątkowo ładne i niedrogie. Wszystkie które kupiłam znalazły zastosowanie i to nie tylko w kuchni. 
Dzisiaj natomiast pokazuję te kuchenne, a na resztę przyjdzie jeszcze czas;)


 


Aha, osłonki ikeowe sprawdzają się u mnie też jako ociekaczki do sztućców ;)






 

No i zdaje się że mam jeszcze jakieś zaległe wyróżnienia...obiecuję niebawem odpisać:)

piątek, 13 czerwca 2014

Kolorowe kulki

Nasz maluszek bardzo szybko się rozwija, jest niezwykle bystry i z wielką uwagą przygląda się otoczeniu. Już w szpitalu wodził wzrokiem za różnymi przedmiotami- to niezwykle szybko, dlatego nad jego leżaczkiem musiały pojawić się wreszcie jakieś zabawki skupiające wzrok. Myślałam o czarno białych pandach, autkach itp, ale nie mogłam znaleźć niczego, co by mi odpowiadało, aż wreszcie olśniło mnie, gdy w sklepie zobaczyłam piłeczki do ping ponga. Kiedyś gdzieś na jakimś blogu widziałam podobne, ale filcowe kulki. Trzy dni je dzióbałam, w każdej możliwej chwili. Karmiąc malucha, podczas jego drzemek opowiadałam córce bajki, żeby ją jakoś zatrzymać w jednym miejscu lub przy jej usypianiu i jednoczesnym karmieniu Ignasia -dłubałam, dłubałam, dłubałam i odkryłam że jedną ręką na szydełku też da radę...przy małej pomocy drugiej. Wreszcie skończyłam całą tęcze.Synek zadowolony, Rozalia lubi wprawiać je w ruch, w związku z czym pomaga przy zabawianiu brata, a mama może np. obrać w tym czasie ziemniaki;)





środa, 4 czerwca 2014

pastele+emalia

Powolutku a do skutku zbierają się w mojej kuchni pastele, emaliowane garnki, a wszystko to przez moją retro-manię. Lekko, słodko i optymistycznie, a przede wszystkim kobieco - tak zawsze wyobrażałam sobie moje kuchenne kąty. Emalia to nie to samo co współczesne nieprzywierające gary - łatwiej coś przypalić, zwłaszcza gdy oboje dzieci nagle uaktywni swoje"syreny". W tym całym kotle przygrywa mi wieża w rytmie rock&rolla i pomaga spojrzeć z dystansem na notoryczne niewyspanie, kołtun na głowie i inne chwilowe niewygody;P ok, o sposobach na ogarnięcie dwójki postaram się niebawem zamieścić post na moim blogu dziecięcym, natomiast teraz żeby ogarnąć emaliowane garnki zaopatrzyłam się w drewniane łychy.Ostatnio udało mi się nawet znaleźć takie z pastelowymi rękojeściami. Kolorystycznie wpisują się doskonale!














A już wkrótce pokażę moją ostatnią robótkę:)


środa, 7 maja 2014

O jednego więcej!

Tyle planów jak ustroić świąteczny stół, dodatki kupione, wszystko pod kolor na cacy, miało być na miętowo, a tymczasem święta nie były nam pisane w tym roku.2 tygodnie spędziliśmy w szpitalu.Nasze śniadanie wielkanocne polegało na szybkim najedzeniu się, i pędzie do szpitala, do nowonarodzonego synka, który musiał zostać tam dłużej niż ja. A do tego jeszcze tęsknota drugiego dziecka rozbiła do reszty.
Zdjęcia robione na szybko, zaraz po powrocie ze szpitala.W gruncie rzeczy nie było u nas nawet pisanki. Na szczęście już jesteśmy wszyscy w domu, zdrowi i szczęśliwi. Poznajemy się z każdym dniem bardziej i wracamy po woli do formy.




Cóż, spóźniene ale szczere:
Wesołego Alleluja!;)

środa, 2 kwietnia 2014

Zmiany w sypialni

 Za oknem wiosna, a ja zwykle o tej porze roku mam fazę na film "Amelia" a raczej na panujący w nim zielono czerwony retro klimat.
zdjęcia z filmu Amelia źródło: internet


 

Korzystając więc z dwóch faktów:
-że moja sypialnia ma zielone ściany, a ten kolor bardziej inspiruje mnie od czerwieni, oraz
-że przygotowania do nadejścia małego Bąbelka w trakcie, to trzeba było wygospodarować dla niego troszkę przestrzeni i nastąpiło małe przemeblowanie,
      w związku z tym wprowadziłam troszkę takiego klimatu do naszego kącika. Toaletka z salonu przywędrowała do sypialni, czyli tam gdzie być powinna. Do tego nowe poduszeczki, i delikatne retro akcenty. Powiem szczerze, że teraz lepiej się w niej czuję, jest bardziej po mojemu.




 

 



 

czwartek, 27 marca 2014

Przedpokój

Była już zielona sypialnia, czarno biała kuchnia i kawałek salonu, nadeszła więc pora na korytarz...niebieski korytarz. Dużo myślałam nad tym jak go urządzić, szukałam kolorystycznych inspiracji w internecie, miałam już gotowe wizje, a tymczasem wszystko stało się zupełnie przypadkowo.
Na początek szafka na buty, która okazała się koniecznością, przy naszej ilości obuwia, oraz z dzieckiem mającym hopla na punkcie "bubu". Właściwie sama nie wiem jak to się stało, że do mnie trafiła.To długa i dziwna historia.Szafka jest używana. Wiadomo, jest to chińczyk wszystkim pewnie dobrze znany, jednak spełnia bardzo dobrze swoje zadanie, jest bardziej pakowna niż myślałam. 


 

Obecnie koszyk służy jako miejsce trzymania kluczy, okularów i innych podręcznych rzeczy, których zazwyczaj szuka się przed wyjściem, ale tę kwestię też jeszcze się jakoś rozwiąże...


        Zegar w każdym domu musi być, nawet jeśli szczęśliwi czasu nie liczą, to jednak jakieś rozeznanie dobrze mieć. No więc wzięłam pierwszy lepszy jaki znalazłam w pobliskim sklepie.Wyboru akurat nie było wielkiego, a jednak trafił się gładki model tak jak lubię, bez transferów, kwiatków i innych ozdobników. 


 


 Tabliczka z napisem przyciągnęła moją uwagę i skojarzyła się od razu z korytarzem, ale i jej nie szukałam jakoś specjalnie.


No i stojak na płaszczyk córki, wymyśliłam, bo czegoś mi na tej szafce brakowało. Jest to część nóżki od lampki nocnej, którą osobiście zepsułam gdy chciałam naprawić:) Tak więc leżał bezużyteczny w szafie, do czasu mojego olśnienia. Jest to rozwiązanie "na szybko". Uszyłam mu tylko pokrowiec ze skóry, żeby jakoś nie raził metalowy pręt, a że płaszczyk córki wieszany za kołnierz zawsze spadał przy byle okazji(bo metka się zerwała a mamusia ciągle zapominała przyszyć), to teraz wilk syty i owca cała, a ja jak nie przyszyłam, tak teraz pewnie już nie przyszyje tej metki...:/



 Na koniec sh-owy łup, który przeznaczony został już do korytarza, jednak czeka na pomalowanie na brązowo. W tym miejscu mam do was pytanie: ramka jest plastikowa, a ja posiadam grunt, który jest biały, i nie wiem czy od razu farbą ją, czy najpierw zagruntować? Chciałabym uzyskać coś w rodzaju takiego efektu jak TU. Potrzebny jest jeszcze jakiś inny odcień farby, czy wystarczy patyna?No i jaką patynę polecacie?