Zawzięłam się wreszcie i pomalowałam. Prawie dwa lata się do tego przymierzałam, no i nie dawno się przemogłam.Jedna noc zarwana, odespana, i komoda jest w bieli, czyli tak jak lubię. Warto było, bo wiem, że przy dwójce maluchów zbyt szybko nic nie zmaluję...już prędzej one. Nie chciało mi się strasznie, ale czasem warto się do czegoś zmusić... tylko czasem;P
Niestety jak zwykle dopiero w połowie pracy przypomniałam sobie, że warto by przedtem uwiecznić stan wyjściowy mebla, więc udało mi się znaleźć jedynie takie stare zdjęcie komody w jej stanie oryginalnym.
Komoda częściowo już zaadaptowana, czeka razem z nami na nowego dzidziusia:)
Zmiany bardzo na plus. :)
OdpowiedzUsuńWyszło przecudnie! śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł żeby zmienić kolor komody, zyskała nowe życie :)) Bardzo ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, miłego dnia :)
Gratuluję pomysłu, komoda wygląda genialnie :) aktualnie kompletuję garderobę mojej przyszłej córeczki, więc Twoje urocze ubranka szczególnie przyciągają moją uwagę :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczna metamorfoza:) ja również przygotowuję się do przyjścia na świat córeczki i właśnie jak na razie nie mam gdzie włożyć ubranka. Mam upatrzoną komodę na allegro ale boki chyba również przemaluję na biało, bo fronty są białe. A właśnie chciałam żeby cała była biała, bo pokój jest w odcieniu fioletu i do tego malutki, więc biała byłaby idealna. Twoja mi się bardzo podoba:) miło zobaczyć, że wszystko już przygotowane i czeka...w przeciwieństwie do mojego remontu i przeprowadzki:) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń